Zupa krem z pietruszki z pietruszkowym pesto

Po Świętach zawsze odstawiam mięso na jakiś czas, po prostu mam przesyt ;)   Zamiast mięsnych obiadów przeważają u mnie zupy, makarony i sałatki. Zimą chętnie sięgam do warzyw korzeniowych: pietruszka, seler czy buraki. Zupa krem z pietruszki składa się z całej pietruszki: zarówno z korzenia, jak i naci. Dzięki temu ba bardzo dużo składników odżywczych, m.in. wzmacniających naszą odporność, wspomagających trawienie i pomaga zwalczyć anemię. Dzięki dużej zawartości chlorofilu, ma także działanie antybakteryjne, przeciwgrzybicze oraz przeciwzapalne, zwalcza również katar. Czyli idealne warzywo na zimę :) Zupa krem z pietruszki z pietruszkowym pesto Pietruszka ma słodki smak, dlatego warto go przełamać sokiem z cytryny. Orzechowy posmak korzenia pietruszki zaś sprawia, że dobrze komponuje się z orzechami. Prażone płatki migdałów dodatkowo przyjemnie chrupią i kontrastują z gładkim kremem. W wersji dla "mięsożerców" można dodać zamiast migdałów podsmażony, pokrojony w kostkę boczek. Zupa krem z pietruszki z pietruszkowym pesto  

Cenię niespodzianki, jakie sprawiają mi nieatrakcyjne z pozoru warzywa. Por to zwykle dodatek, niedoceniany, upchnięty na siłę w ciasnej siatce z włoszczyzną, która ugotowana bywa bazą zupy. Tymczasem, jeśli tylko por dostanie swą szansę, pysznie sprawdzi się w roli głównej. Ma mocny, dominujący charakter. Doprawiony zwiewną kolendrą naprawdę zaskakuje. krem z pora Dodatek ziemniaków sprawia, że zupa ma kremową konsystencję, jest wyrazista i sycąca. Czyli taka, jakiej o tej porze roku potrzebujemy najbardziej:) zupa z pora i ziemniaków

Dahl to w zasadzie potrawa, ale u znajomych podpatrzyłam, jak pysznie można ją zamienić w zupę. Jest kremowa, sycąca i dzięki przyprawom ma mocny, dominujący charakter. Zasmakowałam w niej tak bardzo, że zaraz po powrocie przygotowałam swoją wersję. To zupa pasująca do jesiennych chłodów. Syci na długo i rozgrzewa. Nawet kolor ma jesienny:) Polecam z grzankami albo bez. Jeśli lubicie klimat hinduskich barów, niewątpliwie i ta zupa zawładnie Waszymi sercami. zupa dahl Najlepiej zrobić ją z czerwonej soczewicy. Ja swoją kupuję na targu, mierzoną łyżkami i ważoną na starej zardzewiałej wadze. Tak lubię najbardziej. W hipermarketach znajdziecie woreczki z tymi ziarnami. Koniecznie je przed użyciem porządnie przepłuczcie. zupa dahl

Zupa krem z zielonych szparagów z oliwą truflową

Sezon na szparagi powoli się kończy, dlatego prawie codziennie jem pęczek :) Zdecydowanie bardziej lubię zielone i pomimo iż to białe są podobno bardziej wyrafinowane w smaku, chyba nic już nie zmieni mojego zdania. Zupę krem z zielonych szparagów zrobiłam dla mojej kilkunastoletniej chrześnicy, która jest wegetarianką i nie je nabiału. Musiałam coś zaimprowizować :) Improwizacja szparagowa powiodła się na tyle, że zniknęła kolejna porcja. Zupa krem z zielonych szparagów z oliwą truflową Zielonych szparagów nie trzeba obierać. Aby mieć jednak pewność, że zupa będzie kremowa, można wyjątkowo to zrobić i obrać obieraczką. Moje szparagi były jednak tak młode i świeże, że zupełnie nie było to konieczne :) Zupa krem z zielonych szparagów z oliwą truflową

Lubię gęste zupy. Aromatyczne kremy. Intesywne smakowe  doznania. Taki jest krem z selera doprawiony pleśniowym serem. Bardzo zimowy, energetyczny. Z mocnym uderzeniem pora i czarnego pieprzu.  Selerowi trudno grać główną rolę, jest zbyt mdły. Najczęściej bywa niezauważalnym dodatkiem. Jedym z wielu elementów bulionu. Dzięki tej zupie  przekonacie się, że  wzmocniony odpowiednim akcentem nabiera charakteru. Towarzystwo innych warzyw i mojej ulubionej oliwy z truflą pasują do niego idealnie. Grzanka razowego chleba też może się przy kremie z selera pojawić, ale to już tak bardziej niezobowiązująco. krem z selera Krem z selera  najlepiej przygotować tuż przed podaniem. Wtedy najbardziej wyczuwalne są wszystkie jej aromaty. krem z selera

Sama byłam ciekawa tego duetu. Powstał, bo nie mogłam się oprzeć zarówno dyni, jak i szałwii.  Pęczek tej ostatniej leżał  niepozornie na  moim ulubionym targowym stoisku. Zaglądam tam za każdym razem z tą samą obietnicą, że nie dam się uwieść zapachom. A potem stoję w kolejce i układam menu. Szałwia poszatkowana i delikatnie otulona masłem miała być do makaronu. Skończyła w zupie. I bardzo dobrze, bo słodkiej dyni nadała charakteru.

Tak sobie pomyślałam, że papryka i pomarańcza mogą nawiązać całkiem udaną przyjaźń. Jedną udusiłam,  drugą odarłam ze skóry i wycisnęłam z niej  wszystkie soki. Emocję podkręciłam chilli. Powstał uwodzicielsko pyszny krem. Dobry zarówno schłodzony, jak i mocno podgrzany. W wolnej chwili spróbujcie:)

W mojej lodówce powoli więdły szparagi. W siatce z zakupami znalazła się maleńka puszka mleka kokosowego. Na talerzu leżały porzucone skrzydełka, z których miał być bulion do zupełnie innej zupy. W doniczce pojawiły się już pierwsze liście mięty. Do wyciśnięcia gotowa była limonka. Połączyłam  to, co było wokół mnie i powstała lekka zupa, do której smaku chętnie będę wracać.

To zupa, która powstaje w ciągu kwadransa. I to wcale nie primaaprilisowy   zart:) Ten krótki czas (przy)gotowania nie pozbawia jej aromatu. Zeby powstala potrzebne sa pasteryzowane pomidory. Zamykam je latem, by czekajac na kolejny sezon miec czym   wypelnic tesknote za ich smakiem. Kilka kropli dobrej oliwy, pieczony czosnek, morska mielona tuz nad garnkiem sol. I juz. Mozna podawac.

Jestem absolutną fanką kremów,  najchętniej miskowałabym wszystkie zupy. Brokułowa należy do tych, które dają możliwość rozmaitych kompozycji. Samo warzywo jest  dla mnie nieco mdłe, ale wzbogacone o ostry smak gorgonzoli, tworzy sycącą przystawkę.  Krem doprawiony posiekaną zieloną pietruszką i kolendrą  powstaje błyskawicznie.