Kolekcjonuję serniki. Pieczone w kąpieli wodnej, która gwarantuje im nieskazitelną biel. Orzeźwiane chłodem w celu stężenia. Barwione jagodami albo czekoladą. Z kąpiącymi się w nim rodzynkami, migdałami, orzechami. Każda wersja mi odpowiada, bo jestem sernikową fanką absolutną. Ten wakacyjny sernik jest najzwyklejszy. Jedynym jego urozmaiceniem są maliny gęsto ułożone na wierzchu. Czasem jest tak, że przerost burzy formę. Mój sernik na szczęście nie uległ takiej pokusie. Dlatego Wam go polecam.