Niby jeszcze w zimowej tonacji wybrzmiewa to danie, bo jest i bakłażan i granat, ale już czuć w nim wiosnę i jej nieśmiałe podrygi. Kolendra robi tu pełną świeżości i orzeźwienia robotę. Roladki wymykają się schematom, czerpią nieco z gruzińskich wzorców, ale mają swoje indywidualne smakowe brzmienie w postaci sera pleśniowego i skórki z limonki. Słodycz tureckiego sosu z granatów dyskretnie nadaje wyrazu i sąsiaduje tu dość ugodowo z cierpkością orzechów. W roladkach z bakłażana jest tyle silnych składnikowych osobowości, że nie ma powodu uzupełniać ich solą. Sól w tym wypadku to niepożądany gość, który może popsuć całą imprezę. Odkąd włoski szef kuchni na kursie w Toskanii wybił mi z głowy solenie bakłażanów, wiernie trzymam się jego szkoły i jakoś nie czuję goryczy tych warzyw. Czerpcie i Wy z tych nauk i serwujcie roladki z takim nadzieniem jako przekąskę lub dodatek do sałaty. Uroczo wyglądają też na ciepłych grzankach, więc i na śniadanie będą dobrą propozycją. Ja je wplatam w akcję Cisowianki - Gotujmy Zdrowo - mniej soli , i liczę, że nikt nie będzie czekał na specjalną okazję, by je zrobić. Więcej przepisów bez soli znajdziecie tutaj.