Stos porzuconych liści wciśnięte niedbale do skrzynki, którą pod koniec dnia ktoś zaniesie do śmietnika tuż obok. Cieszą zielenią i soczystością, ale to mało kogo obchodzi. Są odrywane na specjalne życzenie, a tych, licząc wypełnione nimi po brzegi pudła, jest co niemiara. Nikomu nie chce się targać do domu kompletu, skoro liście i tak do niczego się nie przydadzą. To chwast przecież - słyszę, gdy pytam dlaczego. Liście jedzą tylko króliki - drwiąco ich potencjał ocenia ktoś przede mną. Są gorzkie - wydaje wyrok młoda dziewczyna z dzieckiem na rękach, dla którego wybiera najlepsze marchewki. A mnie kuszą, więc zbieram te wszystkie sieroty i szukam na nie pomysłu. Sięgam do rodzinnych historii, jestem w kuchni obok babci i ukradkiem spoglądam na jej dłonie, które najpierw opłukują liście z piasku, bo lubi ten łobuz zbierać się w ich zakamarkach, a potem suszą je i siekają. W lodówce przegryza się śmietankowy sos, oblebione nim będą miłym kompanem dla młodych ziemniaków z koperkem, które właśnie miękkną w garnku. Liście rzodkiewki mają moc. Więcej w nich witaminy C niż w cytrynie! Genialnie czyszczą organizm z toksyn, usprawniają prace żołądka i przemianę materii. Odtruwają i regulują ciśnienie krwi. Wyposażone są w potężniejszą gamę wartości odżywczych niż ich różowe sąsiadki. Są najzdrowszą częścią pęczka, po który sięgamy tak chętnie w nowalijkowym sezonie. Na Dalekim Wschodzie wyciskają z nich sok, którym leczą żółtaczkę. Lepiej ich nie lekceważyć, bo przydadzą się organizmowi - na ich porcję zareaguje z wdzięcznością. Wykorzystnie liści idealnie wpisuje się w ideę #zero waste w kuchni, którą promują najlepsi kucharze. W restauracji Water&Wine z czułością myśli się o każdym składniku, który trafia na stół. Sporo produktów pochodzi z ogrodu, który rozrasta się przed oknami. W Drzewcach nowalijki otoczone są opieką, szefowie kuchni Marek Flisiński i Kamil Raczyński regularnie sprawdzają, jak im się wiedzie, bo to z tego, co wyrośnie im w ogrodzie potem konstruują wybitne dania. Rośliny mają zapewnione dobre warunki - najpierw są w szklarni, bazują na wsparciu natury, co przebija się później w ich uczciwym smaku. Ta autentyczność została doceniona ostatnio. Restauracja Water&Wine znalazła się w nowej edycji międzynarodowego przewodnika Where Chefs Eat. Trafiają tam tylko wyjątkowe miejsca, a to w Drzewcach przy rozlewni wody Cisowianka takie jest, bo nie karmi codziennie. Na kolację trzeba się zapisać ze sporym wyprzedzeniem. Inspiracje z Water&Wine przenoszę na swoje domowe talerze i łączę z rodzinnymi przepisami. Liści rzodkiewki więc absolutnie nie wyrzucam, tylko dorzucam do zupy, sałatki, koktajlu czy pesto. Pyszne są także pieczone lub duszone z dodatkiem mięsa. Mogą być farszem do kruchej tarty. Na pewno nie powinny trafiać do śmietnika i liczę, że moje propozycje Was skłonią do tego, by liściom rzodkiewki dać szasnę.