W dzieciństwie podziwiałam, jak babcia jadła zupę z pokrzyw. Pokrzywa kojarzyła mi się wówczas z bólem, więc nie dałam się namówić do jej spróbowania (teraz tego żałuję). Poza tym, jak można jeść chwasty? Jak najbardziej można :) Z wiekiem to zrozumiałam i teraz jestem otwarta na takie dary natury, z pozoru nieprzydatne.
W sezonie zdecydowanie wolę takie zielsko od pospolitych warzyw. W pewną kwietniową sobotę na śniadanie przygotowałam jajka sadzone na czosnku niedźwiedzim i podagryczniku. Jajka były od Pani Eli (kilka domów dalej na wsi), czosnek niedźwiedzi wyhodowany pod domem znajomej, a podagrycznik rozrastał się bardzo pod murem, jako niezwalczany chwast. Uwielbiam takie dania "z niczego". Te jajka sadzone były najlepsze, jakie ostatnio jadłam. Wierzch posypałam świeżo zerwanymi kwiatkami bluszczyka kurdybanka, kolejnego jadalnego chwasta :)
Podagrycznik, choć uważany często za chwast, należy do rodziny selerowatych. Szybko się rozrasta za pomocą kłączy. Występuje w lasach liściastych, w ogrodach, a także na łąkach. Liście można potraktować tak samo jak szpinak, zarówno na ciepło, jak na surowo jako dodatek do sałatek. Ma lekko gorzkawy smak, który mi nie przeszkadza. Podagrycznik zawiera m.in. witaminę c, żelazo, wapń i potas. Ma właściwości regenerujące i odtruwające. Warto zatem go jeść.