W dzieciństwie jednym z moich ulubionych deserów (poza gumą do żucia "donald" i oranżadą w woreczku) był kogel-mogel. Cukru zawsze w domu był dostatek (do przetworów), jajek również (prosto od kur babci). Później przez lata cisza w tym temacie, aż do czasu gdy zaczęłam pić kawę. Jedną z pierwszych wariacji na temat kawy była kawa z koglem-moglem :) Dziś już z kawą mocno się oswoiłam i słodkim dodatkom do niej mówię "nie". Co innego z piwem, z którym z kolei nigdy się nie zaprzyjaźniłam ;) Jeśli już je piję, to wybieram ciemne piwo, gdyż ma mniej goryczy i karmelowy posmak. Czemu zatem nie zrobić grzanego ciemnego piwa, zwłaszcza że w domu był osamotniony 9% porter. W połączeniu z koglem-moglem tworzy gęsty, kremowy i mocno rozgrzewający napój. To połączenie wydaje Wam się dziwne? Niepotrzebnie! Grzane ciemne piwo z koglem-moglem jest pyszne!