Choć napisy to sugerują, nie trzeba specjalnej okazji, by upiec te ciasteczka. U mnie powstały, bo chciałam przetestować nowe foremki. Są świetne i one i ciasteczka. Nazwy odbijają się wyraźnie, dzięki razowej mące nie rozpływają pod wpływem temperatury. A ten aromat! Unosi się w domu jeszcze długo po pieczeniu. Pachnie cynamonem, kardamonem i wanilią, czyli tak, jak lubię najbardziej:) Razowe ciastka świetnie pasują do chłodnych poranków. Popijane szklanką mleka będą pysznym i energetycznym śniadaniem. Jeśli upieczecie je z napisami, pojawi się dodatkowa atrakcja:) Takie codzienne, a niebanalne czułe wyznanie. Czego chcieć więcej:)