Jest sezon, są wypieki. Taka banalna zasada rządzi w mojej kuchni. Idę na targ bez planu, wracam z siatkami malin, jagód i moreli. Potem myślę, jak je zagospodarować. Jagody tym razem zatopiłam w cieście drożdżowym, które najlepiej smakuje właśnie teraz. Ze świeżymi owocami i kawałkami kruszonki. Bułki wyglądają, jak ciasto, bo piekłam je w tortownicy. Cała zabawa polega na odrywaniu po kawałku swojej porcji. Czyż może być coś przyjemniejszego w leniwy wakacyjny poranek?