
Przyzwyczaiłam się bardzo do świątecznego jarmarku, który już na początku grudnia powstaje w samym sercu Wrocławia. Może jest w tym coś ckliwego i przesłodzonego, ale lubię spacery wzdłuż tych gwiazdkowych neonów, aromat grzańca i nawet nie przeszadza mi wydobywające się nachalnie z głośników Merry Christmas. Z ciekawością zaglądam na stoiska z ręcznie robioną biżuterią, haftowanymi serwetkami, drewnianymi akcesoriami do kuchni. To fantastyczna giełda prezentów, można znaleźć urocze skarby!I najeść się do syta. Kalorycznie, bo dominuje pajda chleba ze smalcem, kiełbasa z cebulą, bigos w duecie z gorącą czekoladą albo hitem tego roku - węgierskim kurtoszkołaczem.