Rok temu tuż przed Wielkanocą przyjechała do mnie Sylwia, która spędzała święta we Wrocławiu i brakowało jej tu kilku foremek. Spędziłyśmy w kuchni miłe chwile, a ja podpatrywałam, co Sylwia przygotowuje. Odkryciem okazały się te kokosowe gniazda. Robi się je chwilę, a efekt jest zaskakujący. Jeszcze tego samego dnia zrobiłam je tylko w innym wydaniu :)