
Uwielbiam takie odkrycia, kiedy można zrobić coś "z niczego". Co roku natura zadziwia mnie rzeczami, które kiedyś były dla mnie nieznane, bowiem w blokowisku takich rarytasów się nie uświadczy.
Cztery lata temu koleżanka dała mi do spróbowania smażone liście szałwii - zakochałam się w nich od razu, następnie wyhodowałam na balkonie kwiaty cukinii, bo od dawna chciałam je wykorzystać kulinarnie, jednak w Polsce są nadal trudno dostępne w sprzedaży. Odkryciem były również smażone liście babki na słodko, czy smażone kwiaty czarnego bzu.
W tym roku przyszła kolej na sok z brzozy. O jego zdrowotnych właściwościach wiedziałam od dawna, jednak do tej pory nie byłam świadoma, jak robi się sok z brzozy. Tydzień temu zobaczyła na własne oczy :) W ruch poszła wiertarka i 5-cio litrowe baniaki po wodzie. W ciągu doby spłynęło 10 litrów krystalicznie przejrzystego soku z brzozy.
Jak smakuje sok z brzozy?
Sezon na ściąganie soku z brzozy trwa 2-3 tygodnie. Mój był pozyskiwany tydzień temu, czyli na początku sezonu. Był on krystaliczny, jak woda mineralna i tak też smakował. Całkowicie neutralny :) Podobno sok brzozy ściągany później ma nieco ciemniejszą barwę i słodkawy smak.