Jakże ja się cieszę z powrotu kasz. Z tego wyboru, który mam na targowym stoisku. Worków wypełnionych po brzegi i pani, która dla mnie nakłada drewnianą chochlą sypkie ziarenka. Jaglana, biała gryczana, owsiana, perłowa. Rozpasały się na polskich stołach wieki temu, a potem nagle zniknęły niepostrzeżenie. Wyparte przez inne dobrocie, dopiero po latach wracają nieśmiało żądając miejsca w domowym menu. Słusznie domagają się uwagi  , bo zalet mają całą paletę, chronią przed infekcjami i leczą. zapiekanka z kaszy Kto jeszcze nie uzależnił się na nowo od kasz, niech nadrabia zaległości. Na początek spotkania proponuję zapiekankę z jaglanki, która ma coś w sobie z sernika i wartościowego deseru zarazem. Możecie dorzucić do niej zamiast śliwek brzoskwinie, do cynamonu dodać jeszcze kardamon. W każdym wariancie będzie pysznie, bo kasza jest wdzięczna i lubi mocne towarzystwo. zapiekanka z kaszy

Dawno temu na wakacjach w Bułgarii zajadałam się pasztetem z brzoskwiniami. Do szkolnej kanapki zawsze domagałam się jabłka. W sałatach mieszam granaty    i indyka.  Krewetki wspieram mandarynkami. Takie nieoczywiste duety smakują wybornie. Bawię się w swatkę i kojarzę pary. Nie sprawdzam ich charakteru, ufam kulinarnemu instynktowi. Na koncie mam nieudany związek masła orzechowego, limonki i krewetek. W tym trójkącie był jednak tłok. Nic do siebie nie pasowało, efekt połączenia  wylądował w koszu. grzanki z mango Zaaranżowanie spotkania mango z szynką nie było już takie ryzykowne. Składniki ułożone na ciepłych grzankach świetnie się porozumiały, pozwoliły dołączyć ostrzejszemu serowi i słodkiemu sosowi. Tu nikt nikomu nie przeszkadza, jest pełna symbioza i moje zadowolenie. Pochłaniam kolejną grzankę dodając sobie porankowej energii. Bo przecież w życiu chodzi o to, by sprawiać sobie drobne przyjemności. grzanki z mango

Ta ostatnia niedziela na śniadaniowym targu była obfita. Szwędaliśmy się rodzinnie parkowymi alejkami i szukaliśmy swoich smaków. Na stole przykrytym obrusem w niebieską kratkę mieliśmy ognistą Hiszpanię i aromatyczną Japonię. Słońce dawało to potrzebne wrażenie, że lato wciąż obok, że nie powiedziało ostatniego słowa, więc nie ma sensu chować balerinek do szafy. Kupiłam więc kilka doniczek ze świeżymi ziołami, które powiesiłam jeszcze na balkonie. Musi im tam być dobrze, bo nie marnieją, tylko soczyście rosną, jak szalone. sajgonki z chrupkimi warzywami Bez wahania porywam ich liście, siekam i wypełniam warzywnymi sajgonkami. Patent też podpatrzyłam na targu, z szafy wyciągnęłam ryżowy papier i makaron. Pocięte starannie w cienkie paski warzywa nabierały chrupkości w lodowatej wodzie, a ja walczyłam z idealnym zawijaniem papieru. Najczęściej bez sukcesu - wizualnego, bo ten smakowy był oczywisty. Taka aranżacja pełna świeżości i lekkości przypadła mi do gustu szalenie, tyle w niej dobroci i witamin. Do tego sajgonki nie potrzebują soli, bo ich walorem największym jest dominacja kolendry i mięty. To zioła wzmacniają moc warzyw, wydobywając ich najsilniejsze atuty. Polecam przepis w akcji Cisowianki - Gotujmy zdrowo - mniej soli. Szczególnie teraz, gdy odporność nam spada, a nadmiar soli zdecydowanie szkodzi niż wspiera nas w tych nierównych często zmaganiach z jesiennym przeziębieniem. sajgonki z chrupkimi warzywami

Jesienne wzmocnienie potrzebne od zaraz. Wsparcie sił witalnych. Lekarstwo na spadającą odporność. Daję takie ogłoszenie i sama na nie odpowiadam. Koktajlem. Z miękkim awokado, miętą i jabłkiem. Ścieram jeszcze korzeń imbiru i mieszam z mlekiem kokosowym. Wypijam na śniadanie, zerkam na słońce, które wstaje już później niż ja. Takiemu to dobrze, może budzić się leniwie i znikać po kilku godzinach zaledwie. A ja wciąż tyle mam do zrobienia. Czas trwonię na zbieranie kasztanów i bukiety z rubinowych liści, które szeleszczą pod butami. koktajl z awokado Po powrocie z parku koktajl czeka w lodówce. Porcją dzielę się z córką, pije łapczywie, a ja cieszę się, że przemycam jej tyle witamin. Polecam ten sposób wszystkim rodzicom, których dzieci nie przepadają za warzywami. W zmiksowanej postaci, z kolorową słomką, w ulubionym kubku zupełnie inaczej smakują. koktajl z awokado

Kokosowy pudding z chia z pieczonymi śliwkami

Kokosowy pudding z chia z pieczonymi śliwkami to smak jesieni. Pieczone śliwki z cynamonem dobrze przełamują poniekąd monotonny smak mleka kokosowego, jednocześnie świetnie podkreślając jego walory. Dzięki nasionom chia (które gigantycznie chłoną wodę, w stosunku 12:1) pudding jest gęsty bez żadnego wysiłku i może stanowić sycące śniadanie. Wystarczy wieczorem wymieszać nasiona z mlekiem i upiec śliwki, by rano móc się spokojnie delektować niebanalnym smakiem. Dla mnie to połączenie jest znakomite! Zastanawiacie się, jak smakują nasiona chia? Zupełnie nijako ;) Są bez smaku, jednak świetnie zagęszczają potrawę   i są wybitnie zdrowe (poniżej info), więc warto po nie sięgać (podobnie jak po siemię lniane), gdyż nie zmieniają smaku potrawy. Kokosowy pudding z chia z pieczonymi śliwkami Po erze tapioki nastała pora na nasiona chia (szałwii hiszpańskiej), które powszechnie zalicza się do tzw. "superfood". W przypadku nasion chia wystarczą około 2 łyżki stołowe (pamiętajcie, że nie powinniście spożywać więcej niż 3 łyżki dziennie), żeby zaspokoić 1/3 zapotrzebowania na kluczowe minerały. Są bardzo bogate w błonnik (mają go 2 razy więcej niż otręby!), białko (szczególnie polecane weganom), magnez (15 razy więcej niż brokuł!), fosfor i wapń (zawierają go 6 razy więcej niż mleko). Dodatkowo mają całkiem sporo witaminy B3 (niacyny), potasu, witamina B1 (tiaminy) i witaminy B2, a przy tym mało kalorii. Polecane są osom dbającym o linię a także cukrzykom, bowiem spowalniają wchłanianie cukrów i regulują poziom cukru we krwi (to coś dla mnie! :). To jeszcze nie koniec dobrodziejstw ;) Nasiona chia są bardzo bogate w kwasy tłuszczowe Omega - 3 (15g nasion zawiera ich 8 razy więcej niż dziki łosoś!), podobnie jak nasz rodzimy len. Kokosowy pudding z chia z pieczonymi śliwkami

Curry z dyni i bakłażana

Dynia jest dla mnie niekwestionowaną królową jesieni. Świetnie komponuje się z różnymi dodatkami, dlatego nie ma tygodnia, abym nie zrobiła kolejnej wersji potrawy z jej użyciem. Tym razem poza dynią miałam w lodówce bakłażany. Połączenie przypadkowe (nie do końca ;) na kursie gotowania w Kambodży dodawaliśmy bakłażana do curry) okazało się strzałem w 10! Do tego świeży jarmuż, suszone liście kozieradki (które dostałam od znajomej i czekały na użycie ;)) i sporo rozgrzewających przypraw. Curry zupełnie nie ucierpiało na tym, że nie dodałam mleczka kokosowego, wyszło bardzo aromatyczne, pełne jesiennych smaków. Curry z dyni i bakłażana Gdy spojrzałam na warzywną zawartość lodówki nie miałam wątpliwości, co zrobię na obiad, na który miała przyjść moja siostrzenica - weganka. Curry z dyni i bakłażana pasowało idealnie :) Curry z dyni i bakłażana

Ravioli z ricottą i wędzonym łososiem - Gotujmy zdrowo - mniej soli

Ravioli z ricottą i wędzonym łososiem to wbrew pozorom bardzo szybkie danie. Zrobienie ciasta jest wyjątkowo łatwe, farsz robi się ekspresowo. To nasz kolejny przepis bez soli w ramach akcji Cisowianki - Gotujmy zdrowo - mniej soli. W ravioli wystarczająco słony jest łosoś, którego smak podkreśla masło szałwiowe. Danie delikatne i pyszne, aż chce się poprosić o dokładkę. Ravioli z ricottą i wędzonym łososiem - Gotujmy zdrowo - mniej soli Farsz jest kremowy, z wyczuwalną ziołową nutą i zasmakuje wielbicielom śmietanowych sosów. Masło szałwiowe do polania jest wg mnie obowiązkowe :) Włosi oczywiście zastąpiliby go oliwą, ale w tej wersji masło wygrywa :) Ravioli z ricottą i wędzonym łososiem - Gotujmy zdrowo - mniej soli

Tartaletki z cytrynową ricottą i świeżymi figami

Akurat miała mnie odwiedzić Sylwia tuż po moim powrocie z wyjazdu. Lodówkę miałam prawie pustą, więc szybko wybiegłam do sklepu kupić kilka produktów. Zanim wypakowałam zakupy, nagrzałam piekarnik, a później cała reszta poszła ekspresowo. W piekarniku piekły się tartaletki, a w tym czasie robiłam risotto z dyni ;) Tartaletki z cytrynową ricottą i świeżymi figami Tartaletki zjadłyśmy bardzo szybko, są lekkie, nieduże, takie na 2 kęsy. Idealne do kawy lub herbaty. Świeża figa dobrze komponuje się z cytrynową ricottą zarówno smakowo, jak i kolorystycznie. Do tego obowiązkowo szczytówki mięty :) Tartaletki z cytrynową ricottą i świeżymi figami

Mogłabym być ambasadorem gruszek. Cieszy mnie, gdy w pełni sezonu piętrzą się wspaniale w drewnianych skrzyniach i pozwalają wybierać. Jest słodka i najpopularniejsza klapsa albo soczysta konferencja. W deserach lepiej sprawdzają się carola i concorde. Do przetworów pasują lekko winne lukasówka i komisówka. W marynacie warto zanurzyć słodko-kwaśną  paryżankę. Gruszki nie są wybredne, smakowe porozumienie osiągną i ze słodkim i wytrwanym połączeniem. Lubią świeży pieprz, aromat posiekanych ziół i pobłażliwe traktowanie ich miodem. Podobno  bez względu na odmianę  są afrodyzjakiem:) gruszki z gorgonzolą Ja lubię je też za rozmaite dobroczynne właściwości i fakt, że można z nimi skomponować dania bez soli. Gruszki dobrze czują się w rozmaitym towarzystwie, więc gdy wzmocnimy ich soczystość, kremowym serem o silnym charakterze nie będą się buntowały. Nie dadzą się jednak zdominować, to w końcu one mają być na pierwszym planie. W wersji zapieczonej, mocno rozgrzane, dopełnione orzechami i ułożone delikatnie na rukoli serwuję na jesienną kolację. Wyrazistości dodaje im świeżo zmielony pieprz i liście tymianku. O soli nawet nie myślę, wystarczy ta, którą w składzie ma gorgonzola. Ograniczenie korzystnie wpływa na organizm i naturalnie wkomponowuje w akcję Cisowianki - Gotujmy Zdrowo - mniej soli. Jeśli nabierzecie apetytu, wykorzystajcie też nasze inne przepisy na dania bez soli:) gruszki z gorgonzolą

Budyń z torebki był ze mną w kuchni przez lata. Mieszałam proszek z mlekiem i wracałam do rozkosznych dziecięcych wspomnień. Albo kręciłam na jego  bazie  krem do ciast. Pożegnałam się z nim na dobre, gdy zaczęłam rozbudzać budyniowy apetyt w córce. Zamiast mieszać proszek wzbogacony o sztuczne dodatki, mleko łączę z mąką ziemniaczaną. Smaku dodaję domowym cukrem waniliowym, cynamonem i koniecznie owocami. Naduśka zjada zawsze podwójną porcję, jej tato też oczekuje dokładki, więc budyniowy festiwal trwa u nas nieustannie. Czasami traktuję go jako deser, częściej jest po prostu drugim śniadaniem. budyń kokosowy Eksperymentuję z ubarwianiem budyniu, wykorzystuję rożne rodzaje mleka. Ten na bazie kokosowego jest słodszy i bardziej kremowy. Dla córki robię zawsze gęsty, w którym łyżka może stać, bo takie dziecko ma upodobnia:) Sama wolę lżejszy wariant, więc gotuję go nieco krócej. Zresztą w jakiej wersji domowy budyń nie powstanie, zawsze znika. Zachęcam do wypróbowania, pewnie po tym doświadczeniu już nie wrócicie do torebek:) domowy budyń