Policzcie do pięciu, tylu składników potrzeba, by zrobić ten makaron. Efekt, jak na ilość,  zniewalający, oczywiście, jeśli owoce morza akceptują Wasze kubki smakowe. Do wyboru pozostawiam Wam ostatni akcent - kolendrę albo pietruszkę.  Każda z nich nadaje krewetkom nieco innego charakteru, więc może warto zrobić obie wersje -  zanim opowiecie się po którejś stronie. Buon appetito!

Lasagne z mięsem i pesto

Lasagne chodziła za mną od dłuższego czasu. Nie mogłam się jednak zdecydować, czy mam ochotę na szpinakową, czy tradycyjną. Z tych dwóch opcji, wybrałam...trzecią :) Nie ukrywam, że byłam ciekawa efektu, bowiem składniki dobierałam sukcesywnie, bez większego zaplanowania. Lasagne z mięsem i pesto zachwyciła mnie smakowo. Wkrótce planuję powtórkę :) Lasagne z mięsem i pesto

Natchniona olimpijską rywalizacją kategorczynie stwierdziłam, że Włochom  należy się złoty medal w kategorii pasta. W tej konkurencji są absolutnymi mistrzami świata. Co z tego, że czasami niepokornymi, jak zawsze wiernymi tradycji. W niewielkich trattoriach biją kolejne rekordy zjadając na pierwsze danie pełne talerze przyjemnie ciągnących się nitek. Zgrabnie owijają je wokół widelca, nie tracąc przy tym ani kropli cennego sosu. Choć do ich poziomu mi bardzo daleko, czasami podejmuję wyzwanie i nieśmiało wkraczam do rywalizacji. Tym połączeniem kaparów z oliwkami i świeżymi ziołami złotego medalu Włochom nie odbiorę, ale miejsce na podium powinno się znaleźć:)

Rozumiem włoską miłość do pasty. Jak można nie kochać czegoś, co tak łatwo poddaje się kuchennej obróbce i kryje w sobie  niekończącą się  ilość smakowych wrażeń. Nawet kulinarni abnegaci mogą stać się przy niej mistrzami. Tu nie potrzeba żadnej filozofii, wystarczy  jedynie - zachowując odrobinę wstrzemięźliwości  - wybrać składniki. Według gustu, nastroju, potrzeby karmionych. Ja od siebie dodaję sugestię - by korzystać z darów natury:) Skoro ciągle trwa sezon szparagowy, to czas na kolejną ich wersję. Z charakterem i przytupem - dzięki oscypkowi.

Makaron z suszonymi pomidorami

  Za każdym razem przeglądając profil Marzy mi się Toskania, robię się głodna na samą myśl i mam ochotę teleportować się do Włoch. Pozostaje mi jednak powspominać wakacje i zjeść makaron, który podaję zwykle z tym, co mam w kuchennych zakamarkach. Lubię śmietanowe sosy, może niezbyt włoskie, ale wystarczająco dobre. Ten przepis to połączenie raptem kilku składników, które po połączeniu, w ciągu kilkunastu minut tworzą gotowe danie. Chyba za tę prostotę tak lubię makarony :) Makaron z suszonymi pomidorami

Niedawno ktoś mnie zapytał, jaki zapach w kuchni lubię najbardziej - bez wątpliwości - skwierczącego czosnku. Delikatnie słodki, dający złudne wrażenie utraty ostrości. I takie właśnie jest to danie, kojarzące mi się nie tylko z czosnkiem, ale i studenckim gotowaniem. Wtedy właśnie powstało i było przeze mnie -  ku radości innych -  serwowane nieustannie. Szybkie, sycące, dzięki szpinakowi bogate w wartości odżywcze, więc w tamtych intensywnych i wyczerpujących czasach po prostu idealne. Przez lata nic w tym połączeniu nie zmieniłam i może dlatego ciągle smakuje tak samo dobrze.  

W tym  sezonie kurki  w mojej kuchni pojawiały się rzadko. Choć pałam do nich miłością ogromną, nie mogłam dopasować chęci smakowania   z dostępnością na targu. Najczęściej szukałam ich, gdy akurat były towarem deficytowym. Podobno w tym roku pogoda nie sprzyjała grzybiarzom. W efekcie przyrządziłam  kurki  tylko dwa razy, zatopione we franuskie ciasto i z makaronem.  Były tak pyszne, że ciągle nie tracę nadziei,  iż  niebawem jeszcze  wrócą do mojego menu.    

Ravioli zachwyciły mnie we Włoszech. Tylko tam jadłam je z cieńkiego niczym kartka papieru ciasta. Aksamitna otoczka świenie współgrała z nadzieniem. I w zasadzie w tym połączeniu tkwi cała tajemnica włoskich pierożków. Od kulinarnego gustu zależy z czym zostaną podane. Najpopularniejsze mają szpinak, ricottę albo mielone mięso. W moich dominuje świeża szałwia wymieszana z kremowym  masłem.