Pęczek świeżego tymianku dostrzegłam na osiedlowym targu dość szybko. Pewnie dlatego, że widok sporych gałązek zió,ł związanych niedbale nitką to ciągle u nas rzadkość. Pojawiają się głównie w doniczkach, egzemplarze pozostawiające wiele do życzenia. A ten uwodził zapachem nawet tych z końca kolejki. Nie próbowałam mu się oprzeć. Nie zastanawiałam się też, co z nim zrobię. Zawsze mógł przecież wylądować w wazonie:)Przed tym niewdzięcznym rozwiązaniem tymianek uratowała moja koncepcja połączenia go z ciecierzycą. Okazał się idealnym towarzyszem.