Co zrobić, gdy zostają białka? Bezy:))) To rozwiązanie nasi wierni czytelnicy znają już świetnie, bowiem moim zdaniem nie ma lepszego   i szybszego sposobu na pozbycie się zbędnych składników. Te bezy są niewielkie, z bardzo ciągnącym się wnętrzem. Pomysł na konfiturę podsunęła mi Ola z On Zmywa. Przy śniadaniu snuła wspomnienia o soczystych figach, którymi zajadała się na chorwackich plażach. Te z mojego targu zapewne im nie dorównują, ale wymieszane z pomarańczą pachną i smakują obłędnie. bezy z figą i pomarańczą Natychmiast zaczęłam żałować, że konfitury zrobiłam niewiele. Przydałaby się następnego deszczowego dnia  do herbaty. Posmarowana nią grzanka też by umiliła moje śniadanie:) Będę musiała naprawić swój błąd i schować więcej tego smaku do słoika. Tymczasem namawiam Was na bezy. Nie będziecie żałować. bezy z konfiturą z fig i pomarańczy  

Dostałam spory kawałek dyni. Takie prezenty zawsze chętnie i bez rozsądku przyjmuję, a potem dopiero zastanawiam się co z nimi zrobić. Podarowałam dyni dwa dni  na tarasie i w tym czasie z planu zrobienia gęstej zupy dotarłam do sernika. Podpowiedzią była dla mnie kreatywność Nigelli Lawson i jej odwaga, by dynię połączyć w serem. Od siebie dodałam sporo jesiennych aromatów, kardamonu, cynamonu, imbiru. Usłyszałam, że dzięki nim ciasto nie smakuje jak deser, a jednak trudno mu się oprzeć. sernik z dynią Sernik  pieczony jest  kąpieli wodnej i wychodzi z niej bardzo spójny, gładki i wilgotny, a do takich słabość mam największą. Kolor zdecydowanie wrześniowy. Co do dyni, myślę, że trudno ją w masie rozpoznać. Niby jest, a jednak nie dominuje. Nadaje niewątpliwie sernikowi wyrazu. sernik z dynią

Choć napisy to sugerują, nie trzeba specjalnej okazji, by upiec te ciasteczka. U mnie powstały, bo chciałam przetestować nowe foremki. Są świetne i one i ciasteczka. Nazwy odbijają się wyraźnie, dzięki razowej mące nie rozpływają pod wpływem temperatury. A ten aromat! Unosi się w domu jeszcze długo po pieczeniu. Pachnie cynamonem, kardamonem i wanilią, czyli tak, jak lubię najbardziej:) razowe ciasteczka Razowe ciastka świetnie pasują do chłodnych poranków. Popijane szklanką mleka będą pysznym i energetycznym śniadaniem.  Jeśli  upieczecie je z napisami, pojawi się dodatkowa atrakcja:) Takie codzienne, a niebanalne czułe wyznanie. Czego chcieć więcej:) razowe ciasteczka

Aronia jest nieprzyjemna przy pierwszym spotkaniu. Choć urzeka wyglądem, smakiem rozczarowuje. Za dużo goryczy, ta przeszywająca nieznośnie  ciało cierpkość. Trzeba naprawdę sporej wyobraźni, by uwierzyć, że ten owoc potrafi zrobić dobre wrażenie. A jest to możliwe, gdy podarujemy aronii drugie życie, w soku albo konfiturze. Nabiera zupełnie innego wyrazu pod wpływem temperatury. Uwierzyłam w te opowieści snute przez właścicieli  ogromnego sadu  i zabrałam własnoręcznie zerwane  owoce do domu. Z części zrobiłam sok, pozostałe zmieniłam w wyśmienitą konfiturę. Choć jesień jeszcze przed nami, ja już każdego ranka dodaję łyżeczkę aronii do herbaty. I żałuję, że zrobiłam tylko kilka słoików tej słodyczy. Jeśli więc macie pod ręką aronię, nie wahajcie się, by jej użyć:) aronia z gruszką Moją aronię połączyłam z odrobiną cynamonu i gruszki. Szykowałam ją na chłodne wieczory, a to przecież  ulubione smaki jesieni. konfitura z aronii   Składniki:

    • 2 kg aronii
  • 3 gruszki
  • łyżka cynamonu
  • 0,5 kg cukru
  • sok z cytryny
Aronię umyć, osuszyć, wsypać do garnka z grubym dnem lub woka, zasypać cukrem i smażyć na niewielkim ogniu aż owoce zmiękną i staną się szkliste. ( co najmniej godzinę) Gdy owoce zgęstnieją dodać sok z cytryny, cynamon i starte gruszki. Wymieszać i smażyć kolejną godzinę. Gorącą i bardzo gęstą  konfiturę przełożyć do wyparzonych wcześniej słoików. Pasteryzować. ( słoiki włożyć do garnka z gorącą wodą i gotować kwadrans) Po wyjęciu z wody, każdy słoik odwrócić do góry dnem i pozostawić do ostygnięcia. konfitura z aronii Jeśli konfitura będzie zjedzona w ciągu kilku dni, nie trzeba jej pasteryzować. Po otwarciu należy przechowywać w lodówce przez kilka dni. konfitura z aronii

blogday2013 130 blogów zgłoszonych, Kuchnia w Formie w finale i pierwsza statuetka! Emocje właściwe dla debiutu, przyjemnie przeszywający ciało dreszcz, uśmiech przed obiektywami aparatów i brawa widowi. Miła chwila i ogromna satysfakcja. Doceniono naszą pasję, kuchnię i starania. Dziękujemy! blog day 2013Słowne laurki od jurorów  rozgrzewają rumieńce na naszych policzkach, bo  ktoś  niezwiązany z nami emocjonalnie  ocenił  nasze wpisy i uznał, że  wykonujemy niezłą robotę:)    Cieszymy się z sukcesu i gratulujemy pozostałym laureatom. Nie miałyśmy pojęcia, że mamy na Dolnym Śląsku taką blogową konkurencję. Dzięki temu spotkaniu  poznałyśmy nowe miejsca w sieci. Te kulinarne - Cztery Smaki   Świata, Wrocław od kuchni , Ala buszuje  dopisujemy do ulubionych:) O nas i pozostałych nominowanych przeczytacie w Gazecie Wyborczej, Konkurs  już po raz trzeci organizował wrocławski Pasaż Grunwaldzki. Finał odbył się w dniu światowego święta blogów. autor zdjęć organizator Blogday2013 autor zdjęc organizator BlogDay2013 Zdjęcia: Organizator BlogDay2013 Startowałyśmy po raz drugi i jak widać cierpliwość się opłaciła:) Dziękujemy Wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki i wspierają nas w tej kulinarnej pasji:) Szczególnie degustatorom! I oczywiście polecamy kuchnięwformie niezmiennie:)  

Dahl to w zasadzie potrawa, ale u znajomych podpatrzyłam, jak pysznie można ją zamienić w zupę. Jest kremowa, sycąca i dzięki przyprawom ma mocny, dominujący charakter. Zasmakowałam w niej tak bardzo, że zaraz po powrocie przygotowałam swoją wersję. To zupa pasująca do jesiennych chłodów. Syci na długo i rozgrzewa. Nawet kolor ma jesienny:) Polecam z grzankami albo bez. Jeśli lubicie klimat hinduskich barów, niewątpliwie i ta zupa zawładnie Waszymi sercami. zupa dahl Najlepiej zrobić ją z czerwonej soczewicy. Ja swoją kupuję na targu, mierzoną łyżkami i ważoną na starej zardzewiałej wadze. Tak lubię najbardziej. W hipermarketach znajdziecie woreczki z tymi ziarnami. Koniecznie je przed użyciem porządnie przepłuczcie. zupa dahl

Czujecie ten chłód o poranku? Widzicie coraz szybciej znikające słońce?  Szukacie wieczorem koca do otulenia? Jesień przed nami. Można się do niej przygotować. Wyobraźcie sobie te krople słodkiego soku spływające do aromatycznej herbaty popijanej niespiesznie w długie wieczory.  Pomyślcie o magii, jaką kryje w sobie aronia: spłyca zmarszczki, zapobiega chorobie Alzheimera, poprawia pracę naczyń krwionośnych, dodaje sił. Same zalety i tylko jeden warunek. Już teraz trzeba aronię  ugotować i przelać do butelek. Zakręcić i czekać. Jest  naprawdę  na co:) sok z aronii Aronia lubi towarzystwo. Liści wiśni, cynamonu, soku z pomarańczy. Osłodzona smakuje wybornie. sok z aronii

Zachwyciłam się ostatnio francuskimi wypiekami, które dzięki  intensywnemu szkoleniu właścicieli Lukullusa    w paryskich szkołach cukierniczych dotarły do Warszawy . Panowie przez kilka miesięcy poznawali sekrety najlepszych deserów. Efektom tej nauki trudno się oprzeć. Obiektywnie stwierdzam, że lepszych tart  w Polsce nie jadłam. Każda ma inny spód, niesamowicie delikatny, kruchy, bardzo maślany. Nadzienie to już absolutna słodka poezja. Pełen wachlarz smaku - od intensywnej limonki do gorzkiej czekolady. Zaczęłam skromnie od jednej, skończyłam rozsądnie na trzech:) W  domu chciałam jeszcze więcej, więc sięgnęłam do mojej francuskiej biblii (Desery, Larousse) i ze wsparciem Pierre Herme upiekłam migdałowe ciasto. tarta migdałowa Migdałów w tarcie postanowiłam nie oszczędzać, kolejna warstwę stanowi więc   frangipane - masa chętnie wykorzystywana w ciastach przez cukierników. Na wierzchu dominuje konfitura  ze świeżych  owoców leśnych. Najlepiej zrobić ją samemu. Dzięki dodatkowi cytryny nie brak jej orzeźwiającej kwaskowości. tarta migdałowa

Gdzie warto bywać we Wrocławiu zapytała Gazeta Wyborcza lokalnych blogerów i ponownie przygotowała dodatek poświęcony  modnym miejscom  w mieście.  Tym razem poczytać można nie tylko o kulinarnych trendach. Są też wskazówki, gdzie biegać, czytać książki albo w jakich butikach można upolować oryginalne i wyjątkowe  ubrania. Kuchnia w Formie czytelnikom  Gazety, mieszkańcom i turystom  opowiada o pysznych miejscach do zjedzenia:) To nasz subiektywny przegląd restauracji, do których wracamy i które nas do tej pory nie zawiodły. Jeśli chcecie coś dodać do tego zestawu, zapraszamy do dyskusji pod postem. Tymczasem życzymy  smacznego! GW kuchniawformie

Tutaj   jeszcze link do internetowej wersji artykułu.

To ostatnio moja ulubiona wersja kawy. Mrożę kostki nałogowo i rano leniwie kilka wrzucam do szklanki, zalewam mlekiem, czasem odrobiną gorącej wody, by szybciej się roztopiły. Kawa powstaje błyskawicznie i równie prędko gasi pragnienie. Jest zdecydowanie słabsza od tradycyjnie parzonej w ekspresie czy kawiarce. Taka lekka letnia wersja pożądana i doceniana w czasie  towarzyszących nam upałów:) kawa na zimno Ponieważ kostki zalewa się zimnym, nieprzegotowanym mlekiem polecam to z butelki, świeże. Ma o wiele lepszy smak i więcej walorów niż mleko w kartoniku z długim terminem ważności. Kawa pysznie smakuje również z mlekiem sojowym albo kokosowym. Jeśli lubicie, spróbujcie, bardzo przyjemne połączenie. kawa na zimno