Maj zawsze był moim ulubionym. Pozwala łaskawie rozkwitać konwaliom, obdarowuje nieśmiało promieniami słońca. Daje nadzieję, że lato  czai się za progiem. W maju wszystko w kuchni się zaczyna. Młode ziemniaki z koperkiem popijane kefirem. Szparagi w szynce parmeńskiej. Krucha rzodkiewka i kiełkujące zioła. Jest soczyście, świeżo. Solidna dawka energii, taki  wzmacniający  koktajl  na kolejny sezon. W maju świętuje się pięknie. Na pikniku, w kawiarnianym ogródku, czasem z nieuniknionym wsparciem koca. Przed nami najprzyjemniejsze majowe święta. Dziś    World Baking Day, czyli dzień tych, którzy nie wyobrażają sobie życia bez pieczenia. W tym roku idea jest taka, by przygotować ciasto z myślą o kimś szczególnym. Podejmujcie słodkie zobowiązania, by sprawić przyjemność bliskim. Sama chętnie przyjęłabym taki podarunek:) Tymczasem podpowiadam, że moje najnowsze upieczone dzieło -  tarta morelowa - fantastycznie do świętowania Światowego Dnia Pieczenia pasuje! tarta morelowa Tartę trzeba przygotować wcześniej, bo wymaga porządnego schłodzenia. Morele wykorzystałam w tym sezonie po raz pierwszy i na pewno będzie ciąg dalszy. Po tej tarcie nikt się nie dziwi, dlaczego   maj jest mi tak bliski:) tarta z morelami

Takie śniadanie, weekendowo leniwe, najlepiej smakuje na dworze. Późny przedpołudniowy piknik, perspektywa tarasowego hamaku, leżak wciśnięty na niewielki balkon. Duety   radośnie beztroskie, ładujące wyczerpane tygodniowym pośpiechem baterie. Jest czas na odkładane wieczorami gazety, na porzuconą książkę. Rozmowę i jeszcze jedną filiżankę herbaty. Trzeba siebie rozpieszczać, niech poranna przyjemność przeciągnie się dłużej.  Te grzanki  z  miękkim serem, delikatnością roszponki i słodyczą miodu to moje sobotnie must have  .   grzanki z serem kozimI co z tego, że maj za oknem deszczowy, że słońca mało, że jesienne kurtki przydają się bardziej niż zwiewne pastelowe sukienki? Kto by się tym przejmował, skoro takie śniadanie czeka? Jak zwykle wszystko przecież zależy od perspektywy...Ta jest wyjątkowo apetyczna:) grzanki z serem kozim

Błyskawicznie i do tego bez biletu przenieść się  wprost z ruchliwej warszawskiej ulicy Świętokrzyskiej w zaciszną paryską Saint Jacques? To jest możliwe:) Wystarczy pośpiesznie minąć przedłużającą się budowę metra, tuż za zielonymi parkanami skręcić w lewo  - jeśli podążacie od strony Emilii Plater albo w prawo, gdy docieracie z Jana Pawła II. Potem trzeba jeszcze zignorować otoczenie - niecieszące na pierwszy rzut oka starych pawilonów. Bo w środku jest zupełnie inaczej. Francja elegancja w pełnym wydaniu. Kameralne bistro z obfitą kartą. Tydzień Restauracji Ja trafiam do niego dzięki kolejnej już edycji Tygodnia Restauracji organizowanej przez Groupon. Do niedzieli 18 maja jest jeszcze czas, by zarezerwować ofertę, a potem zjeść obiad w atrakcyjnej, bo najczęściej tańszej o połowę cenie. Do wyboru kilkadziesiąt  restauracji między innymi w Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu. Korzystajcie zatem, bo to pyszna okazja:)

Tęsknię za Włochami. Gdy tylko pojawi się szansa, kupię bilet i polecę na rozkoszne tiramisu. A potem będę się snuła po tych uliczkach tchniętych historią.  I  podsłuchiwała bezczelnie  melodyjne dźwięki dobiegające z okolicznych kawiarenek. Dzień zacznę od drobnego rogalika i mocno spienionego cappuccino. Będę wtapiała się w targowy tłum. Zwyczajnie przyjemnie mi będzie:) Między tymi planami piekę. Lekką włoską szarlotkę. Nieco jesienną, ale do tego deszczowego początku maja dobrze dobraną. włoskie ciasto z jabłkami Przepis na Italian Apple Pie znalazłam w książce Nigelli Lawson - Nigellissima. Ona sama dostała go od jednej z włoskich czytelniczek. Ja polecam, by do ciasta używać obranych jabłek. I, jeśli jecie je bez bitej śmietany - nie czekać aż ostygnie, bo najlepsze jest jeszcze ciepłe:) włoskie ciasto z jabłkami  

W oryginale quatre -quarts. Francuska klasyka. Alternatywa dla porannego croissanta. Do  zabrania na piknik albo popołudniowe plotki z przyjaciółką. Rachel Khoo twierdzi, że nad Sekwaną każdy kucharz proporcje ciasta cytrusowego ma w głowie. No cóż, po pierwszym pieczeniu mam i ja, choć nie wiem, czy to powód do jakieś szczególnej dumy. Zapamiętać trzeba jedynie cztery  główne  składniki, odmierzane w tych samych proporcjach i dwa dodatki. Potem ciasto trafia do piekarnika, w domu roztacza kuszący cytrusowy aromat, który swoją mocą przebija wszystkie odświeżacze. Po poł godzinie ciasto cytrusowe nadaje się do degustacji.  Wtedy  możecie zaparzać filiżankę herbaty. Przyda się bardzo. ciasto cytrusowe Ja od siebie do ciasta dodałam świeże owoce. Z malin zrobiłam delikatny mus wzbogacony cytrynową skórką. Pasuje, jak ulał, ciekawe dlaczego Francuzi na to nie wpadli?:) ciasto cytrusowe

Po długim weekendowym kulinarnym szaleństwie czas na detoks:) Oczyszczenie miało być z pomocą szpinaku, ale na sklepowej półce zamiast niego tym razem tkwił jarmuż. No to wzięłam bez wahania. Najważniejsze, że był zielony, bo wizję koktajlu o takim kolorze miałam w głowie.   W końcu wiosna w rozkwicie, choć pogoda zdaje się o tym nie pamiętać:) Dalsze zakupy szły już szybko, bo według prostego klucza - to, co zielone,  trafiało do  koktajlu. Efekt? Jest pysznie. Orzeźwiająco. Energetyzująco. Tego mi było trzeba, by dobrze rozpocząć tydzień:) koktajl z jarmużu Jarmuż po latach nieobecności - wraca. I to z przytupem. Zalega dumnie w zwykłych sklepach, tuż obok sałaty czy innej kapusty. Bardzo dobrze, bo na  nasz organizm ma wpływ niesamowity. Także kto nie próbował, niech przełamie nieśmiałość i posmakuje. Warto zaryzykować! koktajl z jarmużu

To jest dopiero słodycz. W sam raz na pochmurną majówkę. Mieszanka soczystych gruszek i lekkich, jak puch, bo w zmielonej postaci migdałów. Potrzebowałam tego smaku, bo cierpię na owocowy deficyt. W zasadzie wybór mam skromnie ograniczony, jabłka, gruszki, śliwki, ot wszystko. Truskawki pojawiające się coraz śmielej na straganach omijam niepocieszona. I kombinuję, jak z tego ubogiego, dozwolonego mi repertuaru stworzyć cokolwiek pysznego. Gruszki z migdałami zdały egzamin, dopełnione kajmakiem uszczęśliwiły mnie smakowo absolutnie. Polecam więc z premedytacją, czekając na popołudniową kawę   i ich kolejny kęs. tartaletki migdalowe Ostatnim akcentem na tartaletkach może być bita śmietana, ale jeśli nie znajdziecie jej w swojej lodówce, nie ma problemu. Bez niej deser i tak jest wyjątkowy. Ci, którzy zdecydują się jej użyć, niech ominą pokusę dosładzania kremówki. Sam kajmak dodaje już wystraczającej słodyczy:) tartaletki migdałowe

food truck Zabieram Was w majową gorącą przynajmniej kulinarnie  podróż. Trafić niełatwo, bo podany adres Wawelska 5 niewiele mówi. Kluczyć i szukać jednak warto. Sznur ciężkich aut zaparkowanych w dwóch rzędach tuż przy niszczejącym stadionie Skry to atrakcja niebywała. Smakowa mieszanka dostępna za kilka złotych. Do tego gratis trawa i świeże powietrze, czyli najpyszniejsze obiadowe towarzystwo. food truck Karta menu bogata, od tradycyjnych mielonych kotletów i jajek w majonezie po otoczone tempurą krewetki. Jest międzynarodowo, z  obowiązkowymi burgerami, które wciąż w truckach grają rolę główną.  Zawartość za to  rozmaita,    ja wybrałam z Fresh Burgers bułkę z tymiankiem i oliwkami, w środku oprócz solidnego kawałka wołowiny znalazła się gruszka, żurawina, migdały i ser pleśniowy. Połączenie kompletne i sycące.  W burgerze za 20 złotych było obficie, bo aż  200 g siekanego mięsa. Nieco mniejsze i też tańsze zestawy oferował  Boby Burger  - ulubiony mojego męża. On tradycjonalista postawił na zwyczajnego cheeseburgera i docenił nieprzekombinowany skład, odpowiednią - czyli niewyciekającą ilość sosu oraz dodatków. Potem doprawił jeszcze hamburgerem, też od Boby Burger. W zestawie z najbardziej smakującymi mi frytkami za 14 złotych. Frytki dają    grube, lekko okraszone solą. Dobry pomysł na nie wypatrzyłam w innym food trucku - Frytkach Bałkańskich. Skusił mnie folklor i czerwony sos o różnym stopniu ostrości. Każda porcja obsypana była drobno tartym serem bałkańskim, tak pysznym, jak pamiętam z Macedonii. Małe pudełko za 9 złotych kryło sporo frytek, więc generalnie wszystko fajnie, tylko same frytki w tym połączeniu wypadały najsłabiej. Były suche, a szkoda, bo kombinacja naprawdę wyborna. food truck Potem  snułam się z aparatem po tej wąskiej alejce i choć nie planowałam, uległam. Holenderskiej słodyczy  ukrytej pod nazwą  poffertjes  . Maleńkie naleśniki, zaskoczyły puszystością i lekkością. W wersji soft nie były słodkie, ale to z premedytacją. Okazało się, że najlepiej polać je obficie karmelem wydobywanym z  delikatnością z wielkiego garnka, za co ogromny plus składany na holenderskie mieszającego go z cierpliwością dłonie. Karmel domowej roboty, żadne tam tubki czy puszki nie wchodziły w grę. Ciepły, klejący, no cud miód po prostu, jak lubię:) Dla odkrywców nowych smaków - stroopwafli, kruche ciastko  o korzennej nucie przełożone oczywiście karmelem. food truck food truck Problem był jedynie z napojami, food trucki miały zakaz ich sprzedaży, bo zarobić chciał lokal obok:( Taka była z nim umowa, ale w praktyce słabo to wypadło, bo po szklankę wody dreptać trzeba było poza samochodową alejkę, odstać   swoje znowu w kolejce i zapłacić z odpowiednio wysoką marżą. Irytowali się więc klienci, sprzedawcy tłumaczyli,  a nerwy jedzeniu przecież nie służą i niepotrzebne są wcale. food truck food truck food truck Po  deserze i długim wylegiwaniu się na trawie  rozpoczęło się podejście drugie. Do kiełbasek. W  Wurst kiosku    dają najlepsze. Klasyczny Brat Wurst, z bułką za 10 złotych nie rozczarował, natomiast  droższy o złotówkę    Curry Wurst    był oryginalny i cieszył mnie swą słodkością. Ciekawie wyglądały też  hot dogi w wersji japońskiej z Japandog, ale rozsądek mówił mi już wtedy wyraźne stop:) Nic jednak straconego myślę, bo te Food trucki na Polu Mokotowskim będą do niedzieli:)

  • Beef'N'Roll
  • Bobby Burger
  • Burning Hands & Plates - food truck
  • Chyży Wół
  • Fitmealtruck
  • Fit me
  • Fresh Burgers
  • Frytki bałkańskie
  • Jakie taco
  • Japandog
  • PASTA Mobile
  • Plan5letni
  • SOUL FOOD BUS
  • Waffiezz
  • Wheel Meal
Start wypada w południe, kto może, niech zagląda tam, bo przyjemność i radość z takiego obiadu  wyśmienita. Trzeba tylko pamiętać, by zabrać swój koc albo wygodny leżak:) food truck Moda na tę formę serwowania jedzenia dotarła do nas ze Stanów, gdzie wciąż food trucki są szalenie popularne. Samochody stają w okolicy korporacyjnych biurowców i karmią rekiny biznesu, spełnionych i nie artystów, przypadkowych przechodniów. U nas prym w tej sprawie wciąż wiedzie Warszawa, niektóre miasta nieśmiało jedynie próbują. W moim ukochanym Wrocławiu urzędnicy wytrwale stawiają opór modzie jedzeniu na kółkach. Otwarcie przyznają, że z premedytacją, bo w mieście sporo jest pustych lokali, dla których takie samochody byłyby konkurencją... Na całym świecie są wprawdzie konkurencją zdrową i dla portfeli najemców i  mieszkańców atrakcyjną, ale tego jakoś z okien wrocławskiego  rausza nikt nie chce zauważyć. Å»al mi tego absurdu bardzo, bo food truckowe jedzenie  gwarantuje nie tylko fajny obiad, ale i piknikowy klimat, który mi zawsze poprawia nastrój. Nawet, jak nie ma pogody:)

Symfonia smaków, dla podniebienia wulkan emocji. Poezja po prostu, która zuchwale pozostawia apetyt na więcej. A niby zestaw banalny. Maliny i czekolada. Tylko o temperaturę tu chodzi. Owoce muszą być gorące. Czekolada zimna, zmrożona koniecznie, więc wykorzystajcie ulubione lody. Ostatni szlif to bita najlepiej bez cukru śmietana i liść mięty. Właściwie podałam Wam przepis. Możecie częstować gości na Majówce. Albo rozpieszczać siebie bezwstydnie. maliny z czekoladą Na maliny w tej wersji natknęłam się w Legnicy. Znad talerza z naleśnikami szpinakowymi obserwowałam, jak serwowano je w wersji, wydawałoby się,  nie do przejedzenia. Wielkie puchary wypełnione obfitym nadzieniem.  Moje koleżanki jednak spokojnie podołały wyzwaniu:) Już w domu, gdy zrobiłam swoją wersję, przekonałam się dlaczego! Wy też spróbujcie:) maliny z czekoladą

Na moim stole w sąsiedztwie babeczek z trawą pojawią się ciemniejsze gniazda. Krem to mój ulubiony czekoladowy ganasz. Dobrze ubity świetnie nadaje się do "wicia" Gniazda powstają szybko za pomocą tylki do dekoracji   zakończonej małą gwiazdką. Do środka włożyłam popularne kamyczki, czyli drażetki orzechowe oblane kolorowym lukrem. Niby drobiazg, a z powodzeniem może konkurować z bogatymi wielkanocnymi wypiekami. wielkanocne gniazda Gniazda możecie zdobić według uznania. W sklepach sporo jest cukrowych baranków, zajączków czy kurczaków. Moja propozycja to jedynie sugestia, a Was niech wiosenna fantazja nie ogranicza:) wielkanocne gniazda