Nieważne, czy świętujecie Walentynki, czy  wobec amerykańskiej marketingowej tradycji jesteście bezwzględnie obojętni. Te ekstremalnie czekoladowe babeczki powinniście zrobić. Rozpalą zmysły niewątpliwe. Będą afrodyzjakiem, pocieszeniem i przyjemnością. Niewyszukane, najprostsze. W tym tkwi ich sekret. I moc poprawiana nastroju:) babeczki czekoladowe Walentynki Czekoladowe babeczki można upiec w zwykłej blaszce do muffinek lub silikonowych foremkach. Kształt zależy od inwencji i potrzeby. Ja eksperymentowałam z dekoracją, by ostatecznie oddać hołd skromności. W wersji nieulepszanej babeczki podobały mi się najbardziej:) Jeśli szukacie innych walentynkowych inspiracji - znajdziecie je tutaj. babeczki czekoladowe

Klasyka. Pączki z konfiturą i lukrem. Puszyste, rumiane, słodkością przeszywające na wskroś. Debiutowałam z nimi w zeszłym roku, zaraz po porodzie, niesiona adrenaliną chyba. Bo jakże inaczej chciałoby mi się wstawać o świcie, wyrabiać to ciasto drożdżowe, pod ściereczką skrywać i patrzeć ciekawie, jak rośnie znienacka. Pączki bowiem wymagają i czasu cierpliwości. Wyrozumiałości zresztą też, bo najlepsze są te najświeższe. Warto się zaangażować - domowe pączki  nie mają sobie równych:)Bez wątpienia! pączki Przepisów na klasyczne pączki idealne wiele. Moje są niewielkie, bo tak lubię. Ale czy trzeba je smażyć na smalcu, dodać ziemniaki, sporo spirytusu - na odwagę czy do ciasta?:), jeśli konfitura, to tylko różana, nadziewamy przed lub po smażeniu i tak dalej...Nie będę się spierać, polecam z pełną odpowiedzialnością sprawdzoną dobrą recepturę. Jeśli ją wykorzystacie, dajcie znać, jak Wam się te pączki udały! Jeśli nie pączki klasyczne  - to może faworki albo amerykańskie doughnuts czy angielskie z serem? Mamy też błyskawiczne oponki i eklery. Wszystkie przepisy znajdziecie tutaj. pączki

Nęka mnie zimowe przeziębienie, złośliwy wirus, nieczuły i  niewspółczujący, że okoliczności zupełnie spadkowi formy nie sprzyjają. Koję się dobrymi myślami, herbatą z pomarańczą i ciepłym kocem. W kuchni też szukam ratunku, smakowego i odpornościowego.  Zżymam się na zimę, a w  kontrze do nieznośnego chłodu gotuję ulubioną zupę z owoców. W tej lutowej wersji wymaga ulepszenia. To ma być krem, co syci, rozgrzewa, niezbyt słodki, ale i nie wytrwany zanadto.  Wysypuję    do jabłek goździki, te najokazalsze, w całości, bo zmielone zbyt szybko tracą swą słodkość i siłę. Przypominam sobie, jak Agnieszka Kręglicka w jednym z felietonów słusznie zauważyła, że wieki temu, gdy goździki były ekstremalnie drogie, wzbogacano dania nimi obficie. Teraz korzystać można z nich do woli, a dość rzadko dostają szansę. Naprawiam to niedopatrzenie, goździki mają magiczną  moc zwalczania wirusów, a tego mi trzeba. krem z pieczonych jabłek Moc ma mój nowy rozdrabniacz Chop&Blend Aura z kolekcji Russell Hobbs. Testuję go od jakiegoś czasu, robi za mnie zupy - kremy, sosy i dipy. Jest wygodny i poręczny. To, co wychodzi spod jego ostrza jest gładkie i aksamitne. Nadaje się więc do past i rozdrabniania surowych warzyw. Rozdrabniacz bez trudu sprostał ostatniemu wyzwaniu - zblendował upieczone razem ze skórką jabłka. krem z pieczonych jabłek

Lekkości, świeżości, energii - pakiet tego, czego zimą brakuje, dostarczam w postaci tej sałatki. Jakże ja ją lubię. Na śniadanie albo obiad. Ma w sobie coś pozytywnego, może dzięki owocom obietnicę wiosny? Przecież to już niebawem. Zanim stanie w drzwiach z tą całą swoją soczystością, torbą wypełnioną po brzegi nowalijkami, szukam witamin wśród tego, co dostępne. Granaty widzę już w prawie każdym sklepie, coraz mocniej są doceniane. Na ostatniej imprezie, którą przygotowywałam uznałam, że sponsorem menu był granat właśnie. Zupełnie nieprzewidywalnie znalazł swoje miejsce w torcie, czekoladowej tarcie, dipach i sałatce. Tej oczywiście, którą dziś proponuję:) sałata z rukoli Rukola lubi owoce, bo potrafią okiełznać jej cierpki temperament. Granat dobrze się   z nią rozumie, bo oddaje jej bez oczekiwań całą swą słodycz. Do tego soczyste pomarańcze i nieco sera. Jeśli jeszcze nie jesteście w kuchni, będę   zawiedziona:) sałatka z rukolą i garnatem

Jak odczarować nielubiane połączenia? Wysłać je na randkę w zupełnie nowej parze. Nie ma w tym nic nieprzyzwoitego, o odzyskanie smaku przecież chodzi. Makrela była zmorą dzieciństwa. Miała ości i gorzki zapach. Serwowaną w przedszkolu rybę, za radą pań intendentek układających menu, kucharki faszerowały obficie cebulą i czosnkiem. W sam raz dla delikatnego podniebienia:) By wyprzeć te niewdzięczne wspomnienia uznałam, że czas przełamać z makrelą lody. Tłuściutka leżała sobie na stosie innych i oferowała siebie w pełnej krasie.  Z tą swoją  złotą  skórką kusiła niezmiernie.  Taka rybna panna na wydaniu:)  Dobrałam do niej orzechy, świeżą miętę, sporo cytrynowego soku i imbiru. Towarzystwa mnóstwo, ale wierna makrela już była w przedszkolu. Teraz mogła wreszcie poszaleć:) pasta z makreli z orzechami W tym szaleństwie pomógł mi nowy blender marki Russell Hobbs. Wielofunkcyjny robot z nowej serii Aura ułatwia pracę. Moc 600 W i metalowe ostrza bez problemu radzą sobie nawet z większymi kawałkami. Trudne do posiekania szczypiorek i miętę blender też okiełznał, więc z pierwszej próby wyszedł zwycięsko. Zresztą poczytajcie o moich wrażeniach:)pasta z makreli z orzechami

W Paryżu krem kajmakowy sprzedają w sklepach z serami. Sos w kolorze bursztynu czeka na klientów w kamionkowej misie. Sprzedawca nakłada go chochlą. Nie wierzę, że nie  macza tam palca, gdy nikt nie patrzy:) Bo gdybym to ja stała za tą paryską ladą, wyjadałabym tenże  kajmak  bezwstydnie. I miała uczciwe alibi. Uczta dla duszy, takie zajęcie. Krem ze swoją słodyczą skleja  rozdarte emocje. tarta karmelowa Moje podgrzała książka Davida Lebovitza, Amerykanina, który osiadł w Paryżu. Przepycha się tam w kolejkach i  przystawia krzesło do piekarnika, by go  zamknąć.  On rozkochał się, choć nie bez bólu, w francuskiej stolicy, ja w Jego opowieściach. Poprosiłam o nie pod choinkę i sama podarowałam kilka egzemplarzy bliskim, bo uważam, że to najlepsza kulinarna książka sezonu. Pierwszy przepis, jaki wybrałam z Jego propozycji to francuska klasyka - czekoladowa tarta z kajmakowym kremem. Obłędna:) tarta karmelowa

Mam w domu karnawał past. Mąż dąży do ideału w kwestii hummusu,ciecierzyca więc cierpliwie moczy się codziennie, a potem gotowana trafia w ostrza blendera. Sukces jawi się na  horyzoncie,  domowy hummus zaczyna robić konkurencję temu z  ulubionych barów.  Jest dobrze i zdrowo, a żeby nie było nudno, orzechowy smak ciecierzycy łamiemy bakłażanem. Nie w duecie, bo bakłażan ma swoją historię. pasta z bakłażana Najpierw trzeba go upiec. Odda w zamian całe swe bogactwo. Pasta jest wyrazista, z cytrynowym twistem i ostrością papryki. Do grzanki, na kanapkę z wędliną albo bez kombinowania, do podjadania z miseczki:) pasta z bakłażana

Po dość łatwym motylku podjęłam wyzwanie i zmierzyłam się z misiem:) Podchodziłam do niego sceptycznie i z trwogą, bo umiejętności nie takie, bo debiut z tortem piętrowym, bo urobić się miałam po pachy. Prawda to oczywiście, ale kiedy, jak nie na pierwsze urodziny dziecka sprostać takiemu zadaniu? No więc zaryzykowałam, bez planu B w zasadzie, ze szczegółowym planem A, który oczywiście na różnych etapach ulegał modyfikacji. tort miś Z historii dramatycznych to przydarzył się brak masła i złe wyliczenia dotyczące nóg:) Wiedziałam, że mają być dwie, ale nie wiem dlaczego uznałam, że wystarczy, gdy będą wielkości rąk. Wyobraźnia przestrzenna ukłoniła się brutalnie, próbowałam ratować się pogrubianiem misiowych stóp kremem. Wyszło, jak wyszło, ale z całościowego efektu jestem zadowolona. Tortu do cukierni może by mi nie przyjęli, ale i tak wypinam dumnie swą cukierniczą pierś:). Miś prezentował się stylowo i do tego po rozebraniu kroił lekko. Na końcu imprezy nie został po nim ślad, więc śmiem twierdzić, że był pyszny:) tort miśDo dekoracji użyłam sprawdzonego kremu maślanego na bazie bezy szwajcarskiej. Próbowałam go początkowo nakładać tylką, która imituje trawę - bo wydawało mi się, że uzyskam efekt krótkich włosków, ale zdecydowanie lepiej wyszło futerko z tylko zakończonej zamkniętą gwiazdką. Jeśli zabierzecie się za ten tort - zarezerwujcie sobie sporo czasu. Ja dzień wcześniej upiekłam blaty biszkoptowe, babeczki na ręce i nogi oraz babkę czekoladową, którą została głową. Rano, w dniu imprezy ucierałam krem i składałam misia:) W sieci jest sporo opcji dotyczących takiego tortu w wersji 3D. Opracowałam swoją - niezwykle prostą dla takich laików od rzeźby jak ja:) tort miś

W sprawie urodzinowego tortu dla mojej córeczki miałam dylemat. Przeszukiwałam internet oczekując inspiracji, wertowałam dostępne na uginających się półkach książki z deserami i sama nie wiedziałam co mi się podoba najbardziej i z czym jestem w stanie się zmierzyć. Torty obkładane masą cukrową robią wrażenie, ja po kilku szkoleniach umiem je dekorować, ale zdawałam sobie sprawę, że ze smakiem w tym przypadku nie poszaleję. Kolorowa masa nie lubi wilgoci i w zasadzie w grę wchodził jedynie maślany krem, bez owoców. A ja chciałam smaku. Dobrego, intensywnego. Zmierzałam w kierunku prostoty. Tort zrobiłam z tradycyjnego, ale barwionego biszkoptu i po prostu go podzieliłam, tak by przypominał motyla:) tort motylek Wnętrze kryje krem z białej czekolady, a tort ozdobiłam kremem na bazie bezy szwajcarskiej. To mój faworyt do wymyślnych dekoracji. Pracuje się z nim lekko, nie kaprysi i w zasadzie zawsze się udaje. Z falbankami było nieco roboty, nie wszystkie wyszły mistrzowsko, ale będę ćwiczyć:) tort motylek

Dyniowa kawa latte (Pumpkin spice latte)

W sezonie dyniowym zawieruszył mi się gdzieś ten wpis (rozpoczęłam go pisać i nie skończyłam;) i odnalazłam go teraz. Nic straconego tak naprawdę, bo jeszcze gdzieniegdzie można kupić dynię lub wykorzystać mrożoną (wiem, że część z Was mrozi, a jeśli nie macie, to można kupić mrożoną w sklepach). Z resztą zobaczcie sami, to bardziej inspiracja niż przepis i pomysł na pyszną, rozgrzewającą kawę na zimę :) Poza tym kto nie wie, dowie się, jak zrobić kawę latte w domu. Dyniowa kawa latte (Pumpkin spice latte) Do zrobienia tej kawy potrzebny Wam będzie korzenny syrop z dyni. Korzenny syrop dyniowo-jabłkowy do kawy