
Nieważne, czy świętujecie Walentynki, czy wobec amerykańskiej marketingowej tradycji jesteście bezwzględnie obojętni. Te ekstremalnie czekoladowe babeczki powinniście zrobić. Rozpalą zmysły niewątpliwe. Będą afrodyzjakiem, pocieszeniem i przyjemnością. Niewyszukane, najprostsze. W tym tkwi ich sekret. I moc poprawiana nastroju:)
Czekoladowe babeczki można upiec w zwykłej blaszce do muffinek lub silikonowych foremkach. Kształt zależy od inwencji i potrzeby. Ja eksperymentowałam z dekoracją, by ostatecznie oddać hołd skromności. W wersji nieulepszanej babeczki podobały mi się najbardziej:)
Jeśli szukacie innych walentynkowych inspiracji – znajdziecie je tutaj.
Składniki:
- 2, 5 szklanki mąki
- 100 g czekolady – polecam gorzką, babeczki będą mniej słodkie
- 3/4 szklanki cukru brązowego
- szklanka maślanki
- 100 g masła
- 2 jajka
- 2 łyżki kakao
- szczypta sody
- łyżeczka proszku do pieczenia
Mąkę przesiać z kakao, proszkiem i sodą. Dodać cukier, wymieszać. Masło roztopić w kąpieli wodnej z połową czekolady, odstawić do wystygnięcia. Jajka rozbełtać, dodać maślankę, przestudzone masło z czekoladą. Wymieszać energicznie. Masę wlać do mąki i dodatków, wymieszać. Drugą połowę czekolady pokroić na drobne kawałki. Wmieszać do ciasta. Foremki w kształcie serca wysmarować masłem i wlać do każdej ciasto na połowę wysokości – nie powinny za bardzo wyrastać, żeby zachować kształt. Jeśli robicie w foremkach muffinowych ciasta wlać do 3/4 wysokości. Wstawić do nagrzanego do 175 stopni piekarnika i piec przez około 20 minut.
Dekoracja:
Babeczki można po wystudzeniu przekroić i przełożyć bitą śmietaną z truskawkami. Śmietanę można „pokolorować” barwnikiem spożywczym i taką udekorować babeczki również z wierzchu.