
Będę szczera. To danie zrobił mój mąż:) Ja jednak też miałam w tym obiedzie udział. Nie, nie pokroiłam warzyw:) Podsunęłam mężowi książkę Kocham Toskanię. Spędził z nią cały wieczór i zaplanował menu na kolejny dzień. Pomidorów w takiej wersji wprawdzie wśród przepisów Giullii Scarpaleggia nie ma, ale najlepsza włoska blogerka kulinarna okazała się wyśmienitą inspiracją. Dziewczyna ma zresztą wpływ na mężczyzn niesamowity. Mój niegotujący szwagier po tej lekturze oznajmił: Przechodzę na dietę toskańską i jednym tchem wymieniał, jakich to chlebów z przepisów Giulii piec nie zamierza. Mnie Giulia kusi od dawna. Delikatnością, szacunkiem dla kulinarnej tradycji babci i nieokiełznaną miłością do jedzenia. Gotuje po włosku, namiętnie oraz soczyście. Skromnie dzieliła się pasją na swoim blogu, aż tu nagle została zauważona, kariera nabrała rozpędu i dziś Włoszka gra w pierwszej kulinarnej lidze. Jej blasku nie zdołała przyćmić nawet sama Ellen Siverman, wybitny fachowiec od fotografii kulinarnej, która książkę blogerki wsparła swoimi zdjęciami. Portrety jedzenia rozczulają zmysły, ale to opowieści Giulii są najcenniejsze. Potrafią odurzyć swą szczerością. Zachwycić pasją. I skłonić do gotowania:)
Nie trzeba Kochać Toskanii, by pokochać tę książkę. Za historię, która trafia na stoły. O białej trufli gigancie, którą zlicytowano na międzynarodowej aukcji albo o cantucci z Prato. Podróż wyborna i do tego zupełnie na gapę. Po toskańskich winnicach, urokliwych zakamarkach, uginających się od ciężaru pomidorów i cukinii targowych skrzynkach. Warto dać się porwać Giulii Scarpaleggii. Składniki:
- 40 dkg mięsa mielonego z indyka lub wołowego
- 6 dużych malinowych pomidorów
- 2 ząbki czosnku
- cebula
- 2 łyżki oliwy
- sól, pieprz
- liść laurowy
- ziele angielskie
- łyżka koncentratu pomidorowego
- bazylia świeża
- kilka plasterków mozzarelli
Pomidory wydrążyć uważając, by nie naruszyć skorupki. Cebulę i czosnek posiekać. Na patelni rozgrzać oliwę, Wrzucić czosnek i cebulę, zeszklić. Mięso mielone, doprawić.. Przełożyć na patelnię i podsmażyć. Gdy woda wyparuje, dodać miąższ pomidorowy, łyżkę koncentratu, ziele angielskie ( kilka ziarenek). Dusić co najmniej kwadrans. Gdy masa będzie dość zwarta, zdjąć patelnię z ognia i chwilę przestudzić. Mięso przełożyć do wydrążonych pomidorów ułożonych ciasno w naczyniu do zapiekania. Delikatnie ugnieść, przykryc czubkiem pomidora. Piekarnik nagrzeć do 190 stopni , wstawić pomidory i piec około 25 minut. Na sam koniec pieczenia można do każdego pomidora włożyć plasterek mozzarelli.
Pomidorów wśród przepisów Giulii jest masa. Zapiekane, tylko z farszem chlebowym i ziołowym, duszone z dorszem albo surowe na bruschetta al pomodoro. Jej kuchnia jest rozbrajająco prosta. Ona sama szczera do bólu. Wychowana wśród trzech żelaznych reguł, o krótkim śnie, rozmawianiu przy jedzeniu i dodawaniu szałwii do fasoli a rozmarynu do ciecierzycy. Rodzinnymi smakami dzieli się za to obficie. Zdradza pyszne adresy, a gdy gości czytelnika w swojej kuchni używa takich składników, że choć gotuje daleko, tysiące kilometrów stąd, aromat jej dań jest niebywale blisko. Giulia lubi konfitury z jeżyn i mąkę kasztanową.
Blogerka porywa swą namiętnością do gotowania. Przekornie zrzuca je z piedestału sztuki, bo kuchnia to dla niej składnik życia. Tam wszystko się zaczyna i kończy. Gdy trwa jest spektaklem, gdy mija uzależnieniem nakazującym powrót. Do domu, przyjaciół. Wszędzie tam, gdzie smak ma pamięć, miłość i troskę. W kuchni Giulii jest makaron wyrabiany dłońmi babci, są wakacyjne pulpety z tuńczyka. Ta ksiazka ma zapach. Szacunku do jedzenia. Cierpliwości. I nieokiełznanej radości, którą smaki nam zupełnie niedostrzeżenie dostarczają. Filozofia blogerki jest bliska naturze, czerpie z niej garściami, w rytmie pór roku. Latem zamyka ulubione owoce i warzywa w słoiki, zimą cieszy się ich bliskością. Wybiera to, co obok, nie startuje w rankingu najlepiej wykorzystujących azjatyckie przyprawy czy hiszpańskie sardynki. Lubi oswojone zielone pomidory i smaży je z grubą morską solą. Dumna jest ze swoich korzeni i szczodrze się dzieli toskańską historią.
To dobra książka na jesień, gdy zaczniecie tęsknić za minionym latem i będziecie planowali kolejne. Kocham Toskanię to szalenie kusząca i obfita podróż:)
Kocham Toskanię, Giulia Scarpaleggia,
Wydawnictwo Jedność, cena 42 złote
Książkę możecie zamówić tutaj – w sierpniu w promocji
I na deser wywiad z autorką :)
1 Response
filizanka-smakow says:
Pycha ! Przeglądam Twojego bloga i każdym daniem niesamowicie kusisz !!
Zapraszam do mnie – mam nadzieję, że też coś Cię zainspiruje.
http://www.filizanka-smakow.blogspot.com
Pozdrawiam !