W pierwszy weekend września w Lublinie odbył się już po raz piąty Europejski Festiwal Smaku (EFS). Była to dla mnie również okazja do odwiedzenie tego zakamarku Polski. Lublin zachwycił mnie od pierwszej chwili: piękne, odrestaurowane kamienice, stara kostka brukowa, urokliwa starówka. Mogłabym spacerować godzinami po wąskich uliczkach, odrywając kolejne sekrety miasta. Obfity program EFS zapewnił i jednak tyle atrakcji, że tym razem musiałam trochę odpuścić ;) Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę :)
Więcej zdjęć znajdziecie na naszym profilu na facebooku.
Impreza była kilkudniowa i miała charakter kulinarno-kulturalny. Na Błoniach pod Zamkiem mistrzowski kunszt pokazywał Grzegorz Åapanowski w ramach akcji „Trzy Znaki Smaku”. Chętnie rozmawiał z publicznością i odpowiadał na pytania . Można było spróbować m.in pstrąga z kiełbasą lisiecką, wołowinę lubelską z serek korycińskim czy sałatkę Najsztuba z fioletowymi ziemniakami.
Atrakcją festiwalu był benefis Roberta Makłowicza, który odbył się na zamku. Była to impreza zamknięta dla kilkudziesięciu osób. po uroczystej części była możliwość zasmakowania się w dziczyźnie i wysokoprocentowych nalewkach. Oficjalne afterparty było później, w jednym z lubelskich klubów, ale tam już nie dotarłam. Wybrałam opcję spędzenia tego czasu ze znajomymi :)
Festiwalowi towarzyszył jarmark lokalnych, certyfikowanych produktów i wyrobów gotowych.
Wieczorem starówkę rozgrzewał zespół Balkanika.
Dla kilkuosobowej grupy blogerów były przeprowadzone warsztaty z Ivo Violante – szefem restauracji „Auriga„. Ivo zdradził nam kilka tajników, jak przygotować jagnięcinę oraz kilka tajników kuchni włoskiej – o tym więcej wkrótce na blogu :)
Specjalnie dla nas (dla zaproszonych na Festiwal oraz do SPA Nałęczów kilku blogerów) odbyło się również spotkanie z Andrzejem Polanem, który chętnie dzielił się z nami sprawdzonymi radami czy przepisami na mieszanki przypraw. Bardzo ciekawa postać, od której można się wiele nauczyć.
Na specjalne zaproszenie, wzięłam również udział w pokazie kulinarnym w restauracji „Kardamon„. Muszę przyznać, że tak dobrego tatara nie jadłam nigdzie indziej. Nie wiem, czy to zasługa świetnej wołowiny, jajka przepiórczego czy tego, że danie tworzył szef kuchni na moich oczach. I to podobno standard w tej restauracji. To tłumaczyłoby pełną gablotę zdjęć znanych osób, które tutaj często zaglądają.
W ramach Europejskiech Festiwalu Smaku, odbył się również Mały Festiwal Kawy. W kawiarni Kap Kap Cafe dowiedzieliśmy się, w jaki alternatywny sposób parzyć kawę, zaś w Teatralna Cafe mieliśmy okazję zobaczyć, jak wypala się ziarna kawy. Ale o tym więcej wkrótce w osobnym wpisie, bo temat zdecydowanie zasługuje na większą uwagę :)
Festiwal zakończyliśmy wspólnym obiadem wedle tradycji żydowskiej w Mandragorze. Dla mnie przebojem okazały się faszerowane gęsie szyjki i wątróbka na dwa sposoby.
Na zakończenie bardzo dziękuję za zaproszenie (wg kolejności na poniższym zdjęciu) Waldemarowi Suliszowi – Dyrektorowi Artystycznemu i krytykowi kulinarnemu za zaproszenie, Robertowi Pływaczowi – producentowi festiwalu oraz Jędrzejowi Jakubczykowi – naszemu opiekunowi, który był dla nas dostępny 24 godziny na dobę :)
2 komentarze
Karolina says:
Tyle pysznego jedzenia i ciekawych ludzi…już zaczynam żałować, że mnie tam nie było. No i mam nadzieję, że w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja :)
irenka says:
jak na festiwal smaku to albo się pani spoznila albo nie było tam czego fotogrsfowac.. tyle zdjęć i królują zabudowania i cebulak . faktycznie wielką impreza i jest o czym pisać tylko nie ma o czym c czytać