Pierwsze dni nowego roku spędzam w sercu brytyjskiego królewstwa- Londynie. To idealne miejsce na niezobowiązująca podróż kulinarną do kuchni najbardziej egzotycznego dla nas – Europejczyków świata. Po wietnamskiej zupie Pho, która zgodnie z obietnicą kucharza wyeliminowała ze mnie przeziębienie, hinduskim dosom i chińskim dipsomom zdecydowałam się zrobić ukłon w stronę brytyjskiej tradycji. Świat drwi z angielskiego przywiązania do historycznie robotniczego dziś najpopularniejszego śniadania zupełnie niesłusznie. Pozbawione niektórych dodatków smakuje przyjemnie,chrupiąca grzanka maczana w delikatnie ściętym żółtku, zarumieniony pomidor i odrobina czerwonej fasoli naprawdę mogą być całkiem smacznym pomysłem na śniadanie.
Składniki:
- 2 jajka
- 4 plastry boczku
- 2 kromki chleba tostowego
- pomidor
- pół szklanki czerwonej fasoli z puszki
- 2 łyżki masła
- sól, pieprz
Na patelni rozgrzać pół łyżki masła,wrzucić plastry boczku i smażyć do zarumienienia z obu stron. Wyjąć, a na patelni delikatnie rozbić jajka. Smażyć tylko do ścięcia białka. Pomidory pokroić na grube plastry i obsmażyć z obu stron. Fasolę podgrzać. Chleb podgrzać w tosterze lub na patelni. Posmarować masłem. Na każdą z grzanek wyłożyć dwa plastry ciepłego boczku, na niego jajko. Oprószyć solą i pieprzem. Podawać z plastrami pomidora i fasolą.
4 komentarze
magda says:
Nowe smaki, nowe poranne zwyczaje, to lubię! :)
whiness says:
Nigdy nie jadłam teko typowego angielskiego śniadania ;) Kiedyś spróbuję, bo aż mnie to zastanawia.
Sylvia / Happines is homemade says:
Jedyne co zniecheca Mnie do nich zawsze to te okropne kielbaski :) Sa ohydne dla Mnie przynajmniej :) Ale samo w sobie jest fajne i smaczne, najlepsze domowe :D
Sylwia says:
Dlatego w swojej wersji kielbaski pominelam:)