Takie śniadania lubię i zawsze narzekam, że zdarzają się zbyt rzadko. Trzeba na nie czasu. Najpierw do przygotowania, potem nieśpiesznej degustacji. Najlepiej sprawdzają się więc w weekendowych planach. Nie potrafię zrobić małej porcji, ale zwykle mnie to nie przeraża, bo drożdżowe racuchy niewiele tracą w zimnej wersji lub odgrzewane następnego dnia:)
Składniki:
- 2, 5 szklanki mąki
- 1,5 szklanki mleka
- 40g drożdży świeżych
- 3 łyżki cukru
- pół szklanki rodzynek
- 1 jajko
- szkanka oleju do smażenia
- szczypta soli
- cukier puder do dekoracji
Drożdże pokruszyć, zasypać cukrem. Mleko podgrzać, ale uważać, by nie było gorące, ma być lekko ciepłe, dodać do drożdży. Wymieszać i zostawiać na 10 minut. Po tym czasie do masy dodać jajko, przesianą mąkę i sól. Wymieszać dobrze, dodać rodzynki i odstawić na co najmniej godzinę. Potem na patelni rozgrzać porcję oleju i nakładać łyżką ciasto. Smażyć z obu stron. Przed podaniem oprószyć cukrem pudrem.
5 komentarzy
whiness says:
Och, nie ma to jak racuszki :) Moja babcia zawsze robiła najlepsze, a te wyglądjaą podobnie!
Ola says:
nie wyobrażam sobie nie zjeść takiego słodkiego racucha od czasu do czasu, nawet jak przegnę z ich ilością i przez najbliższy czas nie mogę na nie patrzeć heee ;)
kocie-smaki says:
ojoj, ale mam smaka!
arturczak says:
tak nieśmiało spytam ile jajek dodać?
Sylwia says:
Jedno, już poprawiłam w przepisie. Dziękuję za spostrzegawczość, mi umknęło:))))